Temat odstąpienia od kontraktu na autostradzie A1 przez firmę Alpine Bau zdominował dyskusję w czasie paneli poświęconych infrastrukturze na zakończonym 15 maja w Katowicach Europejskim Kongresie Gospodarczym. Szef GDDKiA Lech Witecki zapowiedział dokończenie zadania przez podwykonawców. Postępowanie Generalnej Dyrekcji ostro skrytykował samorząd gminy, na terenie której już prawie 6 lat trwa budowa._x005F_x000D_
Historia realizacji ostatniego przed granicą z Czechami odcinka autostrady A1 ciągnie się od 2007 roku, kiedy podpisano kontrakt ze zwycięzcą przetargu – Alpine Bau. W 2009 roku GDDKiA rozwiązała kontrakt z wykonawcą, który – zdaniem dyrekcji – nie radził sobie z budową, a szukając pretekstu dla usprawiedliwienia własnych opóźnień poddawał w wątpliwość techniczną możliwość wybudowania mostu o symbolu MA532 zgodnie z dostarczonym przez inwestora projektem. W ogłoszonym ponownym przetargu najtańszą ofertę złożyła znów Alpinie Bau i zgodnie z Prawem zamówień publicznych GDDKiA musiała podpisać ponownie z nim umowę. Oczywiście podstawą realizacji miał być ten sam projekt. Odcinek autostrady jest gotowy, kierowcy korzystają z niego już od kilku miesięcy, omijając tylko brakujący most w Mszanie objazdem poprowadzonym po drogach wojewódzkich._x005F_x000D_
O tym, że budowa nie przebiega dobrze, świadczyć może fakt, że 21 marca br, sprawą zajęła się sejmowa Komisja Infrastruktury. Podczas posiedzenia poseł Andrzej Adamczyk (PiS) stwierdził, że dysponuje ekspertyzami, publicznie dostępnymi, z których wynika, że projekt techniczny jest niewykonalny, a jego realizacja niesie niebezpieczeństwo dla przyszłych użytkowników. Sprawia to nietypowa konstrukcja: jest to ok. 400 m płyty drogowej o szerokości około 40 m, zwieszonej na trzech pylonach, bez stałych podparć. W dodatku płyta jest wygięta w łuk. Taki most został przerzucony nad niewielkim wąwozem, w którym płynie strumyk szerokości ok. 50 cm._x005F_x000D_
Historię inwestycji przypomniał posłom zastępca Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad Tomasz Rudnicki. Wykonawca 3 sierpnia 2009 r. wstrzymał prace, dokonując wpisu do dziennika budowy, że obiekt nie nadaje się do wybudowania z uwagi na wady projektu budowlanego. Po ponownym podpisaniu umowy z tym samym wykonawcą na budowie doszło do kilku awarii. Najpoważniejsza wystąpiła 13 marca ub.r, kiedy nastąpiło oderwanie fragmentu płyty dolnej. To wtedy Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w Katowicach uznał, że dalsza budowa mostu zagraża bezpieczeństwu życia i zdrowia i może spowodować nawet katastrofę budowlaną. Wstrzymał budowę obiektu, ale jednocześnie stwierdził, że do awarii doprowadziły błędy wykonawcy w układaniu osłonek i kabli sprężających, a nie błędy w projekcie. Nadzór wydał również zalecenia do programu naprawczego, który zaczął być wdrażany._x005F_x000D_
Niestety 14 maja do GDDKiA dotarło pismo z Alpine Bau o odstąpieniu od realizacji umowy. “Most w 95% jest gotowy i nagle wczoraj dowiadujemy się, że firma z nowym prezesem od miesiąca funkcjonującym przestaje realizować ten kontrakt. To jest o ile dobrze pamiętam trzecia zmiana zarządu tej firmy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy, natomiast pamiętajmy, że my realizujemy tam nie tyle już kontrakt co decyzję Wojewódzkiego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Katowicach. To jest decyzja administracyjna, która mówi wprost, w jaki sposób generalny wykonawca ma poprawić błędy jakie popełnił na tym obiekcie. Zrobimy to z podwykonawcami którzy i tak to robili, bo tych prac nie wykonywało bezpośrednio Alpine Bau. Na pewno nie uda się tego zrobić do sierpnia, ale jest szansa, że do końca roku obiekt będzie gotowy. Mam tylko pytanie: po co, jeśli nie chce się budować, startować drugi raz w przetargu, wygrać go za dużą niższą cenę i się ośmieszać? – komentował Lech Witecki._x005F_x000D_
Inwestor prowadzi z wykonawcą spory, w których bronią stały się ekspertyzy największych autorytetów od budownictwa mostowego (polskich po stronie GDDKiA i zagranicznych po stronie Alpine Bau), a zupełnie zapomniano o ludziach mieszkających na terenie gminy Mszana – uważają władze samorządowe. Zamiast zwyczajowych dwóch lat, od 6 lat muszą znosić niedogodności wielkiej inwestycji drogowej. Mieszkańców nie cieszy ten pomnik architektury który powstaje – stwierdził Błażej Tatarczyk, zastępca wójta Mszany. W trakcie realizacji poprzerywano np. odwodnienie w ciągu dróg gminnych. W rowach zbiera się woda, tworzą się zalewiska, woda stoi na polach i łąkach. GDDKiA twierdzi, że to poza terenem budowy. Inwestor nie zabezpieczył również interesów mieszkańców w kwestii zniszczonych dróg w gminie. Wstępna wycena szkód na drogach gminnych mówi o 3 mln zł. W pierwszym okresie realizacji kontraktu wykonawca był skłonny naprawić zniszczone w trakcie budowy drogi, ale po powtórnym przetargu już nie było takiej woli współdziałania. GDDKiA szuka za wszelką cenę argumentów by wykazać winę wykonawcy, a z nami nikt nie chce się nawet spotkać – mówił z rozżaleniem samorządowiec z Mszany._x005F_x000D_