Będziemy wspierać wszystkie poczynania w sferze publicznej, które zastąpią prowizoryczne, nieustannie zmieniające się przepisy, zasadami prawa opartego na dobru wspólnym – głosi deklaracja założycielska Unii Rynku Budowlano-Inwestycyjnego. W imieniu Polskiego Kongresu Drogowego prezes Zbigniew Kotlarek złożył pod nią podpis 2 kwietnia podczas Kongresu nowej inicjatywy.
URBI za swą misję uznaje wprowadzenie w Polsce konkurencyjnych, znanych z najlepszych pod tym względem krajów Europy, standardów budowlano-inwestycyjnych. Likwidując szkodliwe i niczemu nie służące dziś przepisy, można zauważalnie obniżyć koszty budowy zarówno dróg jak i mieszkań – głosi dokument. Jako pierwsi podpisali się pod nim inicjatorzy powołania Unii: Marzena Rudnicka i Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha. Po nich podpisy składali przedstawiciele kilkunastu organizacji i ciał społecznych, które przystąpiły do inicjatywy. Poza PKD, są to m.in. Polski Związek Pracodawców Budownictwa, Związek Rzemiosła Polskiego, Stowarzyszenie Producentów Cementu, Stowarzyszenie Architektów Polskich SARP, Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań, Podkarpacka Okręgowa Izba Inżynierów Budownictwa.
Zabierając głos w imieniu sygnatariuszy deklaracji prezes Zbigniew Kotlarek przypomniał, że złe instytucjonalne warunki prowadzenia inwestycji drogowych sprawiły, iż efekty poprzedniego okresu budżetowego 2007-2013 były mniejsze niż oczekiwaliśmy. Cieszymy się wszyscy z setek kilometrów nowych autostrad i dróg ekspresowych, ale wiele z zaplanowanych odcinków nie powstało, inne mają opóźnienia, a budujące je firmy znalazły się w niezwykle trudnej sytuacji. Tych błędów nie można powtórzyć w perspektywie 2014-2020, kiedy możemy liczyć na równie wielkie środki z funduszy europejskich – powiedział. Dlatego PKD szuka wszędzie partnerów do wspólnej walki o zmianę systemu przygotowania i realizacji inwestycji drogowych i wszelkich innych – bo problemy rynku budowlano-inwestycyjnego w dużej mierze są jednakowe, bez względu na branżę.
Za najważniejsze założyciele nowej inicjatywy uznali wprowadzenie prostych i jednoznacznych zasad do nowego Kodeksu urbanistyczno-budowlanego. Domagają się praktycznego wdrożenia zasady, że polityk i urzędnik pracują dla obywatela, a nie odwrotnie. Postulują likwidację instytucji użytkowania wieczystego i przywrócenie prawa własności oraz definitywne usunięcie bariery, jaką jest brak restytucji mienia. Ze spraw szczególnie dotkliwie odczuwanych przy inwestycjach drogowych, Unia wskazała konieczność zmiany prawa zamówień publicznych i praktyki jego stosowania, racjonalny podział ryzyk między uczestników procesu inwestycyjnego i stosowanie uznanych międzynarodowo warunków kontraktowych w formie integralnej. Opowiada się również za ograniczeniem stosowania systemu “Zaprojektuj i zbuduj” do skomplikowanych inwestycji liniowych.
Kongres obradował w siedzibie Ministerstwa Gospodarki. Zwracając się do jego uczestników, szef tego resortu wicepremier Janusz Piechociński przywitał z nadzieją inicjatywę oddolnego domagania się zmiany przepisów i proponowania nowych rozwiązań. Na tym polega budowanie kapitału społecznego i wspólnotowego myślenia, którego w Polsce tak bardzo brakuje, a za to pod dostatkiem jest wulgarnego politykierstwa. Sprawdzone wartości, nabyte kompetencje, rzetelna praca – to powinno być w cenie. Ze stosowaniem prawa jest często tak jak z ruchem drogowym – porównał wicepremier. Mamy coraz lepsze drogi i samochody, ale czy mamy lepszych kierowców? Po zmianach ustrojowych przyszedł do nas kapitał i wiele pozytywów: nowoczesna logistyka i organizacja, społeczna odpowiedzialność biznesu, ale to wszystko wciąż nie daje takich efektów jak oczekujemy, bo brakuje rozumnej deregulacji.
Po podpisaniu deklaracji założycielskiej uczestnicy Kongresu uczestniczyli w debatach na temat szczegółowych propozycji odblokowania procesów inwestycyjno-budowlanych. Ich mottem było przypomniane przez Andrzeja Sadowskiego z Centrum im. Adama Smitha zdanie Franza Kafki, że tym co najmocniej pęta człowieka, są kajdany z papieru kancelaryjnego. Za najważniejsze zadanie uznał radykalne usprawnienie wymiaru sprawiedliwości, który w obecnej postaci nie rozstrzyga problemów, które do niego trafiają. W Polsce nie brakuje sędziów, lecz dobrej organizacji ich pracy – ocenił. Tymczasem wszyscy powinni mieć świadomość, że są utrzymywani z podatków. Pieniądze w budżecie nie biorą się z powiększania długu ani środków europejskich, ale z realnych procesów gospodarczych.
W Polsce mamy tyranię “status quo”, ciągle słyszymy, że czegoś nie da sie zrobić. Inżynierowie koncentrują się na szukaniu rozwiązań problemów, przed którymi stają, a urzędnicy – na szukaniu usprawiedliwień dlaczego czegoś nie da się zrobić albo dlaczego lepiej tego nie robić – ocenił Zbigniew Detyna z Podkarpackiej Izby Inżynierów Budownictwa. Tą sytuację najlepiej oddaje angielskie powiedzenie “Nie ufaj łysemu fryzjerowi, bo on na pewno nie zadba o Twoją fryzurę”.
Prezes SARP Mariusz Ścisło zwrócił uwagę na problem jakim jest brak klarownych miejscowych planów zagospodarowania. W Polsce pokrywają one ledwie kilka-kilkanaście procent powierzchni miast. W tej sytuacji inwestorzy stąpają po grząskim gruncie urzędniczych decyzji. Powód jest oczywisty: plany rodzą zobowiązania po stronie publicznej, w związku z tym lepiej nie robić z nimi nic. Innym problemem jest słabość służb inwestorskich w urzędach, świadomi swej niekompetencji urzędnicy boją się podejmować decyzje. Musimy uwolnić urzędnika od odpowiedzialności za to, na czym się nie zna – zaapelował.
Wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki Antoni Mężydło wyraził nadzieję, że przyjęta niedawno nowa dyrektywa unijna dotycząca zamówień publicznych pozwoli rozwiązać problem najniższej ceny jako jedynego kryterium rozstrzygania przetargów. Do tej pory bowiem obowiązuje syndrom: najniższa cena = najniższa jakość = najmniejszy wysiłek urzędnika. Wyraził nadzieję, że w polskim prawie i praktyce to nowe podejście szybko zafunkcjonuje. “Jest trochę ludzi myślących, nawet wśród polityków” – powiedział, wzbudzając aplauz zgromadzonych.
O URBI więcej: www.urbi.org.pl