Raport PKD: budować czy nie budować?

Branża drogowa w obliczu rozprzestrzeniania się pandemii stanęła wobec zasadniczego dylematu: czy chronić zdrowie pracowników, przerywając realizację kontraktów czy zdrowie gospodarki i firm – kontynuując prace.

Prostych odpowiedzi brakuje. Największy inwestor drogowy – Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad przesłała 24 marca do oddziałów wytyczne postępowania w związku z sytuacją epidemiczną. Wszelkie sprawy mają być załatwiane zdalnie, bez osobistego kontaktu, czyli telefonicznie lub przez pocztę elektroniczną. Zaleca odstąpienie na czas ograniczeń od konieczności składania podpisów na listach obecności i elektronicznego dokumentowania czasu pracy. Należy zrezygnować z odbywania posiedzeń Rad Technicznych i Rad Budowy, zastępując je – jeśli pozwalają na to możliwości techniczne – wideokonferencjami. Także takie czynności jak przekazanie placu budowy powinny się odbywać bez fizycznego kontaktu, z potwierdzeniem drogą elektroniczną.

Praca to szansa dla gospodarki

W kluczowej sprawie, czyli ewentualności zawieszenia prac na budowach, GDDKiA, stawia sprawę jasno: na obecną chwile nie widzi uzasadnienia do skorzystania na realizowanych kontraktach z regulacji Subklauzuli 8.8 „zawieszenie pracy”. Realizacja kontraktów drogowych jest szansą nie tylko dla branży drogowej, ale dla całej gospodarki – wyjaśnia.

Identyczne w zasadzie stanowisko zajął 25 marca Polski Związek Pracodawców Budownictwa, grupujący największe na rynku firmy budowlane. W podpisanym przez prezesa Zarządu Jana Stylińskiego komunikacie zwraca się uwagę, że zaostrzone 24 marca ograniczenia gromadzenia się i przemieszczania nie mają zastosowania do zakładów pracy. Jednocześnie – czytamy dalej w komunikacie – „mając na uwadze powagę obecnej sytuacji oraz groźbę jej poważnych reperkusji gospodarczych” Zarząd PZPB apeluje do swoich członków o kontynuowanie realizacji robót budowlanych z zachowaniem maksymalnego bezpieczeństwa personelu.

Zatrzymanie budów – głosi komunikat – powinno być w naszej ocenie ostatecznością, bowiem konsekwencje takiej decyzji będą ogromne dla całej branży. Wstrzymanie niektórych budów może zapoczątkować reakcję lawinową, której skutkiem będzie zdemolowanie polskiego rynku budowlanego w ciągu maksymalnie kwartału. Odpowiedzialność za miejsca pracy i za branżę spoczywa na nas – firmach budowlanych, ale także na inwestorach.

Braki ludzi i materiałów

Jednocześnie przedsiębiorcy budowlani zwracają uwagę na już odczuwalne poważne skutki pandemii. W obszernym liście z 20 marca, adresowanym do Minister Rozwoju Jadwigi Emilewicz i Ministra Infrastruktury Andrzeja Adamczyka, PZPB i Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa, reprezentowana przez Barbarę Dzieciuchowicz -prezes zarządu, piszą, że sytuacja na budowach w Polsce staje się z każdym dniem trudniejsza a rozszerzanie się choroby w warunkach prowadzonych budów trudne do kontrolowania.

Powołują się na dane zebrane wśród firm budowlanych. Wynika z nich np., że o 300% wzrosła liczba zwolnień lekarskich, a ostatnio odeszły też osoby do opieki nad dziećmi z powodu zamknięcia szkół. Odpłynęli również w dużym stopniu Ukraińcy i inni pracownicy zza wschodniej granicy. Tak wysoka absencja znacznie ogranicza zdolności produkcyjne sektora. Różnie poważne są skutki zaburzenia w łańcuchu dostaw surowców i materiałów, spowodowane ograniczaniem produkcji i trudnościami w transporcie, zwłaszcza międzynarodowym.

Poza realizacją kontraktów, znaczące problemy – jak stwierdzają sygnatariusze pisma – występują także w obszarze projektowania. Tu najbardziej liczą się kwalifikacje i koszty personelu. Zachwianie na rynku pracowniczym i przejście na mniej wydajną pracę zdalną dezorganizuje działanie tej grupy usługodawców. Wykonawcy usług projektowych, szczególnie w ramach zamówień publicznych, otrzymują nieliczne płatności w trakcie realizacji zamówienia publicznego a większa część wypłacana jest na zakończenie, często po otrzymaniu decyzji administracyjnych jak ZRiD czy pozwolenie na budowę. Tymczasem wydawanie tych decyzji także cierpi na ograniczeniach czy tez – jak nazywają to autorzy – praktycznej hibernacji urzędów i procedowania decyzji administracyjnych. Przełoży się to na długotrwałe spowolnienie w realizacji zleceń, a co za tym idzie poważne zachwianie płynności finansowej tych firm. W systemie projektuj-buduj dalej będzie to powodować brak możności wywiązywania się ze zobowiązań przez Generalnych Wykonawców.

Bezpieczeństwo pracowników zagrożone

Na budowie z oczywistych względów nie ma mowy o pracy zdalnej, izolacji pracowników i ograniczenia im przemieszczania się. Na ile było to możliwe, wprowadzone zostały procedury ochronne, ale w zasadzie jedynymi działaniami jakie wykonawcy mogą podejmować jest odpowiednia organizacja pracy oraz wyposażenie budowy w środki ochrony osobistej. Tyle, że jeżeli brakuje ich nawet dla służby zdrowia, to wiadomo, że w budownictwie będą z tym także zauważalne problemy.

Wyzwanie stanowią prozaiczne kwestie, związane z zapewnieniem pracownikom wyżywienia, bezpiecznych kwater. Pojawiły się trudności w zakwaterowaniu pracowników z uwagi na ograniczenia świadczenia usług hotelarskich. Zgromadzenie pracowników w jednym miejscu w trakcie odpoczynku nocnego może sprzyjać rozwojowi epidemii. Podobny skutek może wiązać się także z wykonywaniem robót budowlanych w miejscach o słabej wentylacji, takich jak w szczególności tunele.

Zwracamy uwagę – piszą B. Dzieciuchowicz i J. Styliński – że wykonawcy robót budowlanych nie mają kontraktowej możliwości wstrzymania robót w przypadku zagrożenia epidemią. Takim uprawnieniem dysponują inwestorzy, którzy w przypadku stwierdzenia stanu zagrożenia, w oparciu o informacje własne lub informacje od wykonawcy, mogą podjąć kontraktową decyzję o zawieszeniu prac. Bezpośrednią przesłankę dla podjęcia takiej decyzji w ujęciu FIDIC stanowi Klauzula 17, [Zagrożenia stanowiące Ryzyko i odpowiedzialność] i/lub Klauzula 19 [Siła Wyższa].

W tej sytuacji należałoby rozważyć wyposażenie wykonawców w uprawnienie do zawieszenia wykonywania robót budowlanych w przypadku problemów z zapewnieniem bezpieczeństwa epidemicznego dla pracowników, a także w przypadku dalszych przeszkód w dostępie do zasobów ludzkich, sprzętowych, materiałowych w kontekście całego łańcucha dostaw. Takie zawieszenie – postulują reprezentanci wykonawców – nie powinno skutkować naliczaniem kar umownych za niedotrzymanie kamieni milowych lub terminów końcowych oraz powinno otwierać drogę do uzasadnionych rozliczeń kontaktowych stron.

Firmy chcą pracować

Zapytaliśmy w kilku firmach – członkach Polskiego Kongresu Drogowego – jak wygląda ich praca w sytuacji poważnych ograniczeń i jakie jest ich zdanie w kwestii kontynuowania bądź zaprzestania realizacji budów.

Kilka dni temu w mediach pojawiła się informacja, że firma Strabag wstrzymała prace w Austrii. Co z polskimi budowami – zapytaliśmy rzecznika prasowego Macieja Tomaszewskiego. Jak wyjaśnił, była to decyzja nie władz firmy, lecz rządu tego kraju. W Polsce praca na budowach toczy się nadal, pracowników ponownie uczulono na kwestie bhp i wyposażono w środki ochronne. Zaczynają jednak być widoczne problemy z ludźmi u podwykonawców i w zaopatrzeniu w pewne materiały. Ich źródłem – ocenia – są kłopoty bardziej z transportem niż produkcją, zaczyna brakować kierowców. Firma jest jednak w stanie kontynuować roboty i nie widzi zagrożenia dla terminowego ukończenia kontraktów.

Podobnie za kontynuowaniem robót opowiada się PORR. Pracownicy biurowi pracują rotacyjnie lub zdalnie, na budowach nie ma spowolnienia, a pracownicy zachowują środki bezpieczeństwa. Praca na świeżym powietrzu – uważa Mateusz Gdowski, rzecznik prasowy spółki – stwarza zresztą mniejsze zagrożenie zarażenia się niż w zamkniętych pomieszczeniach. Nie ma też problemu z zachowaniem dystansu, prace są w dużym stopniu zmechanizowane i polegają na samodzielnym obsługiwaniu urządzeń. PORR w Polsce ma dużą własną załogę, więc nie jest tak bardzo uzależniony od sytuacji kadrowej u podwykonawców.

Były pewne problemy z dostawami materiałów, zamówionych w innych krajach europejskich, gdzie koronawirus zaatakował silniej niż w Polsce – jak np. z Hiszpanii i Włoch. Ale już np. z Chin są dobre wieści – prace przy budowie ogromnej tarczy drążącej dla budowy tunelu w Świnoujściu przebiegają sprawnie i w niedługim czasie ma ona dotrzeć do Polski – zapewnia M. Gdowski.

Materiałów do budowy dróg produkowanych w kraju nie powinno raczej zabraknąć. W przypadku cementu – informuje Piotr Kijowski ze Stowarzyszenia Producentów Cementu – cementownie pracują normalnie. Pracownicy biurowi pracują zdalnie, w zakładach produkcyjnych pozostali pracownicy obsługujący linie technologiczne. Sama technologia wypalania klinkieru, półproduktu do wytwarzania cementu, sprawia, że ogromnych pieców nie można unieruchomić „na chwilę przeczekania”, one muszą być stale rozgrzane.

Normalnie pracują też zakłady wydobywające kruszywa, należące do jednego z większych krajowych producentów – ZPK Szumowo. Czuć jednak – mówi właściciel firmy Kazimierz Rupiński – że niektórzy kontrahenci ostrożnie podchodzą do zamawiania materiału. W Szumowie pracownicy biurowi pracują rotacyjnie na zmiany, żeby ograniczyć kontakty. Zostali wyposażeni w maseczki i rękawiczki, chociaż ich zdobycie graniczy z cudem. Kierowcy dokumenty przewozowe podają bez osobistego kontaktu z pracownikami w biurze. Teraz widać – komentuje K. Rupiński – jak ważne jest przechodzenie na elektroniczny obieg dokumentów, ale niestety wielu kontrahentów się opierało przed tym rozwiązaniem.

Właściciel Szumowa należy do zdecydowanych zwolenników kontynuowania prac w drogownictwie. Działalność gospodarcza musi się toczyć – argumentuje – bo jak się sprzedaje, to państwo ma z tego dochody w formie podatków. A jak ma dochody, to może pomagać tym, którzy potrzebują osłony Tarczy Antykryzysowej.

Jednak to, co jest stosunkowo proste w wytwórni materiałów czy na budowie, inaczej wygląda z perspektywy firmy świadczącej usługi intelektualne, gdzie najważniejszym zasobem są ludzie i ich umiejętności. Tak jest przede wszystkim w firmach projektowych. Mogę potwierdzić, że firma działa w miarę sprawnie, prawie bezboleśnie przeszliśmy na pracę zdalną dla ok 70 % personelu – informuje Marek Rytlewski, prezes Transprojektu Gdańskiego. Oczywiście nie przewidzieliśmy takiej sytuacji wcześniej, ale ze względu na inne wcześniejsze potrzeby, mieliśmy już odpowiednie oprogramowanie, procedury przygotowane i co najważniejsze przetestowane przez nasze IT.

Nie ulega jednak wątpliwości, że efektywność spadła, o ile, to się dopiero okaże. Nie oznacza to, że nie mamy innych problemów: wyjazdy na budowę są praktycznie niemożliwe, podwykonawcy (mapa, geologia itp.) gremialnie nas ostrzegają, że nie zrealizują swoich zobowiązań w terminie. Niby wszyscy mamy sprzęt komputerowy, ale kontakt z Zamawiającymi przez różne aplikacje jest utrudniony, ponieważ jest wiele aplikacji i programów, a ludzie się dopiero tego uczą.

Zamawiający (GDDKiA) z jednej strony jest wyrozumiały w stosunku do Wykonawców, a z drugiej wymaga od Inżyniera Kontraktu, aby codziennie szczegółowo monitorował i raportował wpływ epidemii na realizację kontraktu… Obawiamy się dalszych utrudnień i staramy się do tego przygotować, np. sytuacji gdy ktoś z personelu przychodzącego do pracy zostanie zakażony wirusem, co z resztą? Jak to wpłynie na funkcjonowanie firmy? Z dwóch skrajnych opcji: „zawiesić pracę” i „działać, jak gdyby nigdy nic” jestem raczej zwolennikiem tej drugiej. Bez bieżącej produkcji nie ma sprzedaży, nie ma dochodu, a nie wszyscy mają rezerwy na utrzymanie całego personelu przez miesiące, a tak może być – dodał prezes Rytlewski.

Inicjatywa PKD Solidarne Drogi

W tej trudnej dla branży drogowej sytuacji, PKD wyszedł z inicjatywą nazwaną „Solidarne drogi”. Dziś szczególnego znaczenia zaczynają ponownie nabierać słowa: „pomoc” i „solidarność” – wyjaśnia prezes PKD Zbigniew Kotlarek. Szczególnie cenne będą pomysły w jaki sposób sama branża może sobie pomóc i na ile może być solidarna. Czy bezwzględna konkurencja stanie się wyróżnikiem umiejętności zarządzania i sukcesu? A może umiejętność rzeczowej dyskusji, współpracy i dzielenia się nie tylko wiedzą umożliwi przetrwanie w okresie nadchodzącej recesji?

PKD zaprosił szeroką reprezentację organizacji i firm drogowych do udziału w debacie jak można złagodzić skutki pandemii w tym sektorze. Debata pod hasłem „Solidarne Drogi” odbędzie się 27 marca o godz. 13:00. Zaproszenie do udziału w debacie skierowano do szefów działających w drogownictwie organizacji, firm wykonawczych i projektowych, dostawców materiałów.

Debata odbędzie się oczywiście w formie wideokonferencji. Spotkanie będzie rejestrowane, a wnioski z niego upublicznione. Jeżeli pozwoli na to wydajność platformy, będzie można jej przebieg śledzić online na profilu PKD na Facebooku oraz na kanale na YouTube.

Loading...