Premier Donald Tusk zapowiedział w wystąpieniu w Sejmie 12 października kontynuację dużego programu budowy dróg i podał kwotę wydatków na ten cel: 43 miliardy złotych. Środowisko drogowe wita te zapowiedzi z ostrożna nadzieją i wskazuje na problemy, które mogą uniemożliwić realizację zapowiadanych inwestycji.
Wygłaszając “Informację Prezesa Rady Ministrów na temat stanu realizacji zadań wynikających z expose Prezesa Rady Ministrów oraz zamierzeń Rady Ministrów”, zwaną potocznie “drugim expose”, premier zapowiedział, że będzie kontynuowany projekt budowy autostrad i dróg ekspresowych oraz inwestycje w infrastrukturę kolejową. Deklaracja premiera stanowi realizację zapowiedzi z “Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015”, w którym zapisano, że w 2012 roku nastąpi jego aktualizacja i wskazanie kolejnych odcinków do wybudowania. Donald Tusk podał nawet harmonogram ogłaszania przetargów: jeszcze w tym roku maja być ogłoszone przetargi na dokończenie obwodnicy Poznania, a w 2013 r. dla odcinka autostrady A1 Tuszyn-Pyrzowice, na obwodnicę Marek, dokończenie trasy S7 z Gdańska do Warszawy oraz na trasę S19 Lublin – Rzeszów. W latach 2014-2015 odbędą się przetargi na trasy S5 z Wrocławia do Poznania i S7 Warszawa-Kraków.
Środowisko drogowe wita te zapowiedzi z ostrożną nadzieją – komentuje prezes Polskiego Kongresu Drogowego Zbigniew Kotlarek. Duże zadania i stosunkowo znaczne środki mogą być kolejną szansą na rozwój drogownictwa i uzupełnianie brakujących ogniw w sieci nowoczesnych dróg szybkiego ruchu, których Polska bardzo potrzebuje. Po to, by jednak te plany się ziściły, konieczne jest wyciągnięcie wniosków z obecnej sytuacji, charakteryzującej się przedłużaniem się czasu trwania budów, upadłościami firm budowlanych realizujących kontrakty drogowe i brakiem partnerskich relacji między stroną publiczną a wykonawcami robót. Konieczne są zmiany w Prawie zamówień publicznych, warunkach kontraktowych i ułożenie na nowo relacji między GDDKiA, która będzie te projekty wdrażać w życie a firmami. Jeśli te warunki nie zostaną ucywilizowane i oparte na znanych w Europie zasadach kształtowania umów i realizacji kontraktów, to można się obawiać, że ogłoszone zamierzenia rządu pozostaną na papierze.