Kryzys w budownictwie i kryzys zaufania
P.o. Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad Lech Witecki podczas panelu P.o. Generalny Dyrektor Dróg Krajowych i Autostrad Lech Witecki podczas panelu “Inwestor – wykonawca – podwykonawca” w trakcie targów Infrastruktura 2012

Eksperci alarmują, że kryzys w budownictwie przypomina ten z lat 2000-2003, gdy wartość produkcji spadła o 25%. W branży zatrudniającej 600 tys. osób pracę może stracić co czwarta. Najgorzej jest w infrastrukturze, a firmy drogowe i GDDKiA obwiniają się wzajemnie o spowodowanie krytycznej sytuacji.

Z miesiąca na miesiąc sytuacja w tej gałęzi gospodarki pogarsza się – stwierdziła prof. Zofia Bolkowska z Wyższej Szkoły Zarządzania i Prawa w Warszawie, przedstawiając informację o rynku budowlanym po 9 miesiącach 2012 r. Wprawdzie w ujęciu statystycznym po trzech kwartałach produkcja budowlana jest wyższa niż rok wcześniej, ale zaledwie o 1,4%. Zaledwie, gdyż zawiera w sobie efekty I półrocza, kiedy kończono bardzo wiele inwestycji przed Euro 2012. Na koniec roku produkcja wykaże spadek – oceniła ekspertka. Sytuacja bardzo przypomina tę z lat 2000-2003, kiedy wartość działalności budowlanej zmniejszyła się o ¼.

W minionych latach wzrostu budownictwa, jego “motorem” było budownictwo infrastrukturalne. Jednakże od drugiego kwartału opóźnienia w realizacji zadań i upadłości firm hamują wzrost budownictwa. Liczba upadłości firm budowlanych wzrasta szybciej niż w innych dziedzinach gospodarki – w trzech kwartałach 2012 r. sądy ogłosiły upadłość 614 podmiotów, z czego 147 z działu budownictwo. Te liczbę trzeba zwiększyć o firmy w trakcie upadłości i zagrożone upadłością. Jednym ze skutków kryzysu jest zmniejszanie się poziomu zatrudnienia i spadek płac realnych. Jest to groźne zjawisko, gdyż sektor budownictwa daje zatrudnienie ok. 600 tys. osób. Jak wynika z badań 100 zatrudnionych w budownictwie kreuje 300-400 miejsc pracy w działach współpracujących. Zależność ta działa, niestety, także w druga stronę.

Od drugiego półrocza 2011 r. następuje załamanie sytuacji finansowej w budownictwie. W I półroczu obecnego roku o 40% wzrosła liczba firm, które ogłosiły upadłość. Rośnie zadłużenie przedsiębiorstw i powstają zatory płatnicze. Najgorsze wyniki osiągają przedsiębiorstwa największe, zatrudniające ponad 250 osób, a takie zaangażowane są w budownictwo infrastrukturalne.

Reprezentanci środowiska budowlanego, w tym budownictwa drogowego, od dłuższego czasu alarmują o pogarszającej się sytuacji w branży. Jako główny powód wskazują niewłaściwą konstrukcję kontraktów na roboty budowlane i złe procedury wyłaniania wykonawców w przetargach, stosowane przez największego publicznego inwestora – Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. GDDKiA z kolei jako powody złej sytuacji firm wymienia błędy w szacowaniu ofert, w zarządzaniu kontraktami i zła jakość wykonawstwa, co powoduje konieczność płacenia kar umownych lub usuwania usterek na koszt wykonawcy.

O tym, że każda ze stron pozostaje przy swoim stanowisku i nie przyjmuje argumentów drugiej, przekonać się można było podczas panelu dyskusyjnego “Inwestor – wykonawca – podwykonawca. Partnerstwo czy rywalizacja”, zorganizowanego 23 października podczas targów Infrastruktura 2012 przez Polski Związek Pracodawców Budownictwa. – Będę bronił kryterium ceny w przetargach i wolnego rynku jak niepodległości – stwierdził p.o. Generalnego Dyrektora Dróg krajowych i Autostrad Lech Witecki. Chcieliśmy umożliwić startowanie w przetargach większej liczbie firm i to się udało. Było to konieczne, gdyż tylko w latach 2009-2010 ogłosiliśmy 150 przetargów. Spiętrzenie robót i terminów było ciężką próba dla wykonawców, ale dzięki temu wiemy, że jest grono takich, którzy sobie radzą z zadaniami.

Wcześniej L. Witecki usiłował ośmieszyć postulat PZPB, domagającego się prekwalifikacji przy przetargach drogowych. Miałaby ona polegać na dopuszczaniu do ostatniego etapu, kiedy jedynym kryterium oceny byłaby cena, tylko kilku firm najlepiej spełniających kryteria dopuszczenia do przetargu (doświadczenie w realizacji podobnych zadań, sytuacja finansowa, zasoby kadrowe), a nie ponad 20 jak często ma miejsce. Szef GDDKiA pokazał zestawienie firm dopuszczonych do etapu składania ofert, z zaznaczonymi pięcioma, które uzyskały najwięcej punktów. A co z tymi, które są poniżej tej linii – pytał. Czy one wiedzą, że organizacja, na którą płacą składki chciałaby, żeby nie mieli szans na zdobycie takiego kontraktu? – ironizował.

Ja też jestem za wolnym rynkiem – powiedział kolejny panelista, prezes Budimeksu Dariusz Blocher. Tylko w takim razie jak do wolnego rynku, którego wyznawcą jest dyrektor Witecki, ma się kontrola umów wykonawcy z podwykonawcami? Opóźnienia w realizacji dużych inwestycji infrastrukturalnych zdarzają się wszędzie: głośny jest przykład nowego lotniska międzynarodowego dla Berlina, gdzie o 2 mld euro będzie przekroczony zakładany koszt, a zakończenie opóźnia się. Jak to możliwe, że tam nikt nie szuka tam za wszelką cenę winy u wykonawcy? W małych, drobnych kwestiach wykonawcy potrafią znaleźć zrozumienie z przedstawicielami inwestora, ale niektóre poczynania strony publicznej są trudne do zrozumienia. Do jednego z kontraktów na drogę krajową wpisano np. zapowiadaną od pewnego czasu indeksację ze względu na wzrost cen materiałów. Problem w tym, że indeksację przewidziano od 13. miesiąca, a czas realizacji kontraktu to …10 miesięcy.

Generalnego Dyrektora w krytyce postulatu prekwalifikacji wspierał w dyskusji prezes Urzędu Zamówień Publicznych Jacek Sadowy. Problem nie w tym czy dopuścimy 5 czy 20 wykonawców do składania ofert cenowych, ale w tym jakimi dysponujemy narzędziami do weryfikacji ich zdolności do wykonania zadania. W przetargu na budowę stadionu we Wrocławiu do ostatniego etapu zakwalifikowano 3 wykonawców, a i tak tego, który wygrał trzeba było po kilku miesiącach zastąpić innym – powiedział. J. Sadowy przypomniał też, że w jego Urzędzie trwają prace nad wzorcową umową na roboty budowlane, która ma lepiej równoważyć prawa stron.

Właśnie zapisy kontraktów mają kluczowe znaczenie dla wykonawców – uznał Rafał Bałdys ze Związku Pracodawców Branży Usług Inżynierskich. Definiujecie warunki umów jak jest wam wygodnie, wygenerowaliście w ten sposób patologie i je utrwaliliście – zarzucił przedstawicielom strony publicznej. Dyrektor L. Witecki polemizował z tymi zarzutami, stwierdzając, że pomimo wielokrotnych prób nie otrzymał konkretnych propozycji jak zdefiniować kryteria wyboru np. inżyniera kontraktu. Wykonawcy mają problemy finansowe, bo 780 mln zł kosztowały ich poprawki z powodu złej jakości i błędy zarządcze.

Na znaczenie zapisów umów zwrócił także uwagę Tomasz Latawiec, prezes Stowarzyszenia Inżynierów Doradców i Rzeczoznawców. Nie cena jest problemem, ale warunki realizacji zamówienia – ocenił. Umowy z GDDKiA są adhezyjne, to znaczy wykonawca może do niej przystąpić, ale nie może negocjować żadnych zapisów. Jest bezbronny w sytuacji, gdy Zamawiający zechce go obłożyć karami umownymi. Podał bulwersujący przykład, gdy inżyniera kontraktu ukarano karą 50 tys. zł za to, że przed budynkiem zaplecza budowy zajęte było miejsce parkingowe przeznaczone dla przedstawiciela inwestora. L. Witecki uznał taką karę za absurdalną i obiecał sprawdzić opisany incydent.

Loading...