Gazeta Wyborcza ma przeprosić Zbigniewa Kotlarka za naruszenie dóbr osobistych
Zbigniew Kotlarek. Fot. PKDZbigniew Kotlarek. Fot. PKD

Redaktor naczelny “Gazety Wyborczej” Adam Michnik i wydawca dziennika – Agora SA mają zamieścić na pierwszej stronie oświadczenie, w którym przeproszą Zbigniewa Kotlarka, byłego Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad za opublikowanie nieprawdziwych i nierzetelnych informacji o nim oraz za określenie jako “złodzieja” – orzekł 30 września Sąd Okręgowy w Warszawie.

Zbigniew Kotlarek wniósł pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko naczelnemu i wydawcy “Gazety Wyborczej” po opublikowaniu 1 marca 2013 r. artykułu Marcina Kowalskiego zatytułowanego “Autostrady złodziei!”. Zdaniem Kotlarka, artykuł zawierał szereg nieprawdziwych informacji, a jego zredagowanie stanowiło przykład nierzetelności dziennikarskiej. Pod opatrzonym wykrzyknikiem ogromnym tytułem znalazł się wyróżniony fragment tekstu o treści: “Sprzedawali asfalt na boku, zawyżali koszty, partaczyli robotę, dawali łapówki. Złodziejstwo i korupcja na budowie polskich dróg przyjęły rozmiary, w które trudno uwierzyć”.

Wychodząc od informacji o oferowaniu przez robotników zatrudnionych na budowie autostrady A1 asfaltu mieszkańcom okolicznych miejscowości, autor artykułu przypomina następnie “morze afer drogowych, które w ostatnich latach zalały Polskę”. Pisze o zarzutach prokuratorskich w stosunku do byłych dyrektorów oddziału GDDKiA w Katowicach oraz w Warszawie, cytuje rzecznika GDDKiA, który stwierdził, że “patologie miały miejsce do 2009 roku”. W tym kontekście napisał też, że Zbigniew K., były Generalny Dyrektor “został już zatrzymany przez ABW”.

Zdaniem Zbigniewa Kotlarka, który sprawował funkcję szefa GDDKiA do stycznia 2008 r., przy dochowaniu minimum staranności i rzetelności autor artykułu powinien wiedzieć, że nigdy nie był on i nie jest podejrzany ani oskarżony o popełnienie jakiegokolwiek czynu zabronionego w związku z pełnieniem tej funkcji. Zatrzymanie przez ABW dotyczyło zupełnie innej sprawy – rzekomej zmowy cenowej wykonawców, w której sprawa toczy się przed sądem.

W pozwie wobec redaktora naczelnego i wydawcy, pełnomocnik Zbigniewa Kotlarka wskazał, że taki sposób napisania artykułu (w którym znalazły się także informacje prawdziwe) nadał mu jednoznaczny sens: że za wszystkie opisane naganne praktyki odpowiada właśnie on jako rzekomo skorumpowany urzędnik. Sąd Okręgowy w Warszawie podzielił to stanowisko i nakazał solidarnie A. Michnikowi i spółce Agora zamieszczenie na stronie tytułowej przeprosin, przy czym słowo “oświadczenie” ma być złożone czcionką tej samej wielkości, co tytuł wspomnianego artykułu.

Odczuwam gorzką satysfakcję – powiedział po ogłoszeniu wyroku Zbigniew Kotlarek, obecnie dyrektor zarządzając y firmy MSF Polska i prezes zarządu Polskiego Kongresu Drogowego. Chciałem pokazać, że można i warto bronić swego dobrego imienia, które tak lekko niektórym przychodzi obrzucać błotem. Z przerażeniem obserwuję, jak postępuje degradacja standardów rzetelności i przyzwoitości w mediach, a pogoń za sensacją odbywa się kosztem czci i dobrej opinii o człowieku, które akurat media wezmą sobie na cel. Myślę, że ten wyrok ma też znaczenie dla całego środowiska drogowców, które dla wielu stało się dyżurnym symbolem wszelkich patologii w życiu publicznym.

Wyrok jest nieprawomocny. To drugi w tym roku proces o ochronę dób osobistych wygrany przez Zbigniewa Kotlarka. Wcześniej sąd nakazał redaktorowi naczelnemu oraz wydawcy dziennika “Fakt” przeprosić go za naruszenie jego dobrego imienia, w opublikowanym w lutym 2013 roku artykule pt “Tak dorobili się na drogach!”.

Artykuł rozpoczynał się od stwierdzenia, że “zamieszani w afery przy budowie dróg dyrektorzy z GDDKiA oraz szefowie budujących te trasy firm opływają w luksusy”, a te luksusy wymieniał w podtytule: “Wille, limuzyny, grube konta”. Artykuł był zilustrowany m.in. dwoma zrobionymi z ukrycia zdjęciami przestawiającymi Zbigniewa Kotlarka w jego domu, z oczami przesłoniętymi czarną przepaską. Tekst jednoznacznie sugerował, że opisywani w nim “urzędnicy GDDKiA” uzyskali majątek dzięki przyjmowaniu korzyści majątkowych. Zarzut ten nie został w żaden sposób udokumentowany w artykule.

Loading...