„Autonomiczna przyszłość transportu drogowego” była tematem międzynarodowej konferencji, która odbyła się 19 września w Warszawie.
Organizatorem wydarzenia, odbywającego się w ramach Europejskiego Tygodnia Zrównoważonego Transportu, był Instytut Transportu Samochodowego. Jak powiedział jego dyrektor naczelny prof. Marcin Ślęzak, inicjatywa konferencji wpisuje się także w rządowy plan rozwoju elektromobilności “Energia dla przyszłości”.
Na drogach trwa rewolucja technologiczna, której przejawem jest ograniczanie udziału człowieka w kierowaniu pojazdami – powiedział otwierając obrady minister infrastruktury i budownictwa Andrzej Adamczyk. Czynnikami, które ją wymuszają są: postępujące zatłoczenie, trudności i wysoki koszt sprostania zapotrzebowaniu na paliwa i degradujący wpływ tradycyjnej motoryzacji na środowisko. Dokonująca się na naszych oczach zmiana modelu podróżowania wymaga kompleksowych przygotowań. Konieczne jest np. określenie zasad współdziałania nowych technologii z pojazdami konwencjonalnymi, które jeszcze długo będą poruszać się po naszych drogach. Dla ruchu samochodów autonomicznych nie będzie się przecież budować wydzielonych tras, tak jak to ma miejsce w przypadku Kolei Dużych Prędkości. Oznacza to zmiany w infrastrukturze drogowej, która musi się przygotować na szerokie wejście samochodów elektrycznych i autonomicznych.
O tym, jakie to mogą być zmiany opowiadali najwięksi światowi producenci takich pojazdów. Przykład pierwszy z brzegu to oznakowanie i utrzymanie dróg, zwłaszcza w zimie. Samochody autonomiczne są w stanie utrzymać tor jazdy m.in. dzięki “odczytywaniu” linii rozdzielających pasy ruchu. Jeśli będą one zniszczone albo schowane pod śniegiem, system nie zadziała.
A nie jest to kwestia odległej przyszłości: uczestnicy konferencji mogli obejrzeć, a nawet pojeździć pojazdami autonomicznymi kilku różnych marek. Trendy w branży motoryzacyjnej wskazują, że w najbliższych latach najważniejszym kierunkiem rozwoju transportu drogowego, obok napędów alternatywnych, będzie tworzenie pojazdów autonomicznych, czyli poruszających się bez udziału kierowcy. – Obecnie dostępne pojazdy, z tak zwanym pierwszym i drugim poziomem automatyzacji, potrafią samodzielnie zaparkować, utrzymywać stałą prędkość w ruchu drogowym, a te „inteligentniejsze” nawet wspomagać kierowcę w wyprzedzaniu innych pojazdów, tłumaczy dr Michał Niezgoda z ITS. Prawdziwym przełomem stanie sie natomiast upowszechnienie pojazdów trzeciego i czwartego poziomu, które wyręczą kierowcę podczas prowadzenia, przy czym nie zastąpią go w pełni. Wraz z nadejściem piątej ewolucji z pojazdów znikną: kierownica oraz pedały.
Konferencja stanowiła pierwszy krok w stronę stworzenia katalogu warunków (technologicznych, prawnych i organizacyjnych), niezbędnych do dopuszczenia do ruchu drogowego pojazdów samosterujących również w polskich miastach – podsumował prof. Ślęzak. W tej chwili bowiem wciąż istnieją bariery, które to utrudniają, związane np. z Konwencją wiedeńską o ruchu drogowym, czy krajowym Prawem o ruchu drogowym. Zdaniem ekspertów, można oczekiwać urynkowienia samochodów autonomicznych 4. generacji w 2025 roku, przy czym ich udział w skali globu nie przekroczy 1 procenta wszystkich pojazdów, ale już dekadę później osiągnie wartość kilkudziesięciu milionów sztuk.