Wicepremier Janusz Piechociński odpowiedział na list ambasadorów 6 krajów UE krytykujący sposób traktowania wykonawców przez GDDKiA i wyrażający zaniepokojenie skalą sądowych sporów z zagranicznymi firmami budującymi drogi. Tego samego dnia o sprawie listu debatowała Komisja Infrastruktury Sejmu, daremnie wzywając rząd do „głębszej refleksji”._x005F_x000D_
Ambasadorowie Francji, Holandii, Irlandii, Niemiec, Portugalii i Austrii wysłali na początku czerwca list do wicepremiera, ministra gospodarki Janusza Piechocińskiego, w którym skarżą się na praktyki GDDKiA podczas realizacji kontraktów drogowych, które zdobyły firmy pochodzące z tych krajów. Firmy zarzucają Generalnej Dyrekcji złe przygotowanie inwestycji i niesprawiedliwy podział ryzyk. Dyplomaci z swym liście wskazują również na przypadki celowego wstrzymywania wypłat należnych wykonawcom pieniędzy, co naraża je na utratę płynności finansowej. Wyrazili tez zaniepokojenie sporami sadowymi, których wartość – ich zdaniem – sięga 10 mld złotych._x005F_x000D_
Wicepremier Piechociński w odpowiedzi powiadomił ambasadorów, że w Polsce obowiązuje system zamówień publicznych jednolity dla firm polskich i zagranicznych, będący częścią jednolitego rynku UE. Prowadzenie postępowań przetargowych przez GDDKiA jest zgodne z prawem, co więcej: Komisja Europejska stwierdziła po kontroli postępowań „ponadprzeciętną konkurencyjność oraz brak symptomów zmów przetargowych”. Przyczyną problemów jest to, że firmy wykonawcze składały niskie oferty tylko po to, by zdobyć zamówienie, a teraz ten poziom cen uznają za niewystarczający. Zwiększanie wynagrodzenia wybranego wykonawcy byłoby nieuczciwe wobec konkurentów – argumentuje Piechociński – i sprzeczne z przepisami unijnymi oraz orzeczeniami Trybunału Sprawiedliwości. GDDKiA stosuje warunki kontraktowe FIDIC, troszczy się o płynność finansową wykonawców, chroni podwykonawców i dostawców, a odsetek roszczeń wykonawców wobec GDDKiA uwzględnianych przez sądy nie przekracza 10%._x005F_x000D_
Tego samego dnia, w którym wicepremier podpisał odpowiedź do ambasadorów, sejmowa Komisja Infrastruktury, która zebrała się na wniosek posłów opozycji, rozpatrywała „informację Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej, w związku z interwencją ambasadorów (…) w sprawie sporu między zagranicznymi firmami budującymi drogi w Polsce a Generalną Dyrekcją Dróg Krajowych i Autostrad”. Posłowie chcieli wiedzieć jaka jest faktyczna skala roszczeń i podstawa tych roszczeń wobec GDDKiA, jakie firmy wystąpiły z roszczeniami i jakie są rzeczywiste powody zejść przez generalnych wykonawców z placów budowy dróg._x005F_x000D_
Na te pytania odpowiadał Lech Witecki, p.o. Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Powiedział, że roszczenia, które są rozpatrywane na etapie kontraktowym (dotyczy to umów na roboty budowlane państw reprezentowanych przez ambasadorów) wynoszą ogółem 4 121 mln zł, w tym odrzucone – około 3 mld zł. GDDKiA rozpatruje obecnie roszczenia na około 992 mln zł, a wycofane przez wykonawców to było około 95 mln zł. Jeśli natomiast chodzi o roszczenia rozpatrywane w postępowaniu sądowym, ogólna wartość sporu to około 2 mld 820 mln zł._x005F_x000D_
Odnosząc się do pytania o przyczyny zejścia firm z budów realizowanych przez GDDKiA, L. Witecki podkreślił, że dotyczyło to dziewięciu kontraktów, na 144 zawarte umowy. Przyczyny, które widzi Generalna Dyrekcja, to zły dobór partnerów konsorcjum (jeżeli jeden partner konsorcjum wpadał w kłopoty nie przez projekt realizowany dla GDDKiA, ale przez inne inwestycje, które realizował w tym samym czasie) co prowadziło do kłopotów na kontrakcie, do trudności z mobilizacją wykonawcy, który generował kary na tym projekcie i w efekcie końcowym tacy wykonawcy podpisali z nami umowę, jak sobie podsumowali karę, którą muszą zapłacić i ile faktycznie mają prac do wykonania, podejmowali decyzję o tym, że rezygnują z tego kontraktu._x005F_x000D_
Inny powód to odmowa zmiany warunków umowy w trakcie realizacji. Mamy prawo zamówień publicznych, mamy procedury Centrum Unijnych Projektów Transportowych, stąd nasze stanowcze „nie”, dla zmiany zasad w trakcie gry , które krzywdziłyby wszystkich tych, którzy być może oszacowali wszystkie oferty bez zmiany tych zasad i mogliby wygrać te przetargi, jeżeli ktoś nie określiłby swojej oferty w taki sposób, w jaki określił. Skutek takiej decyzji na „nie” był jeden: zerwanie umowy – twierdzi L. Witecki._x005F_x000D_
W trakcie posiedzenia Komisji nie doszło do merytorycznej dyskusji na temat problemów podniesionych w liście, nie zabrakło natomiast rozważań proceduralnych i osobistych przytyków. Poseł PiS Jerzy Szmit Szmit (PiS) powiedział: „Za tym listem ambasadorów, stoją firmy. I to nie chodzi tylko o te firmy, które tam są wymieniane. Tu chodzi o tysiące polskich firm, o tysiące polskich budowlańców, pracowników. Również o tych, którzy potracili pracę, którym nie zapłacono, którzy poschodzili z budów, których wygnano z budów. Ile trzeba zbankrutowanych firm, ile bezrobocia, ile trzeba będzie zapłacić odszkodowań, żebyśmy usłyszeli choć raz nawet na tej Komisji, że jednak pewne błędy popełniliśmy, że może coś trzeba przemyśleć, coś trzeba zmienić w tym, co robiliśmy. Ale, jak na razie – mimo, że już dwa lata się spotykamy – jeszcze takich głosów i takiej elementarnej chęci do rozmowy ze środowiskiem nie usłyszeliśmy…”_x005F_x000D_
Nieoczekiwanie wsparł go poseł koalicji rządzącej Józef Lassota (PO), który powiedział: „Polska nie jest jedynym krajem – przynajmniej w Europie – który buduje drogi i autostrady. Jeśli ambasadorzy sześciu państw zwracają się, to, myślę, oprócz jakiegoś partykularnego interesu, jednak wskazują na problemy systemowe. I zastanawiam się czy rzeczywiście nie ma takiej refleksji po stronie ministerstwa, po stronie generalnej dyrekcji, generalnego dyrektora – czy w całym procesie przygotowania i realizacji inwestycji jest wszystko w porządku po stronie zamawiającego? Moim zdaniem taka refleksja powinna jednak nastąpić. A w każdym przedsięwzięciu – obojętnie czy to jest strona rządowa, która ma mocną pozycję, czy ktoś inny – to jednak, jeśli jest umowa, to trzeba się traktować jak partnerów, a nie wykorzystywać swoją mocną pozycję”._x005F_x000D_
Wiceminister transportu Zbigniew Rynasiewicz zapewnił, że strona rządowa zastanawia się nad każdym elementem procesu inwestycyjnego, poczynając od kwestii dotyczących samej ustawy o zamówieniach publicznych, całego procesu inwestycyjnego, robót zamiennych, wszelakich działań, które są na każdym etapie inwestycji. Do wielu firm – powiedział – zwróciliśmy się w tej sprawie, żeby wyraziły swoje zdanie. Bo to nie jest tak, że my oczekujemy jednej, jednoznacznej wykładni, którą przedstawia generalna dyrekcja. My chcemy również rozmawiać z rynkiem. Tu pełna zgoda – taki dialog musi być zdecydowanie lepszy._x005F_x000D_